wtorek, 17 lipca 2012

Jestem i będę odmienna od społeczeństwa.


Piosenka przewodnia : Coma – F.T.M.O




Impreza rockowa, koncert na żywo w odpowiednim nastroju z dostateczną dawką gniewu i niecierpliwości, w chwili, gdy wino doprowadza do stanu lekkiego nie bycia, otwierasz się jak kwiat, który zasysa w siebie wszystko : natężenie dźwięku, strzępki tekstów, zapachy innych ludzi, ludzi z papierosami, wykrzywione obrazy ich obcych twarzy, otwartych i zasysających jak przedziwne kwiaty, jak ty, kwiat, wciągających cały ten syf podrzędnej knajpy i nareszcie swobodnych, niecodziennie świątecznych, szepty, rozmowy, energia, która jak niebieskie światło zaczyna krążyć na wysokości kolan, wznosi się jak kurz i nie pozwala oddychać swobodnie, widzisz masę głów eksplodujących światłem, upojeniem i sprawiających wrażenie zawieszenia albo płynięcia. *

~♥♥♥~

- Sądzisz, że jesteś zajebista bo wciągasz kokę i upijasz się do utraty przytomności? Nie za mało dałem ci wolnej ręki ?. Nie po to mój syn odszedł abyś mogła teraz robić co chcesz.  Nadal go kochasz. Wiem .. – przerwawszy mu w połowie słowa, swoimi dużymi oczami pełnymi łez spojrzałam się na niego. Miałam dość tego ciągłego upokarzania mnie z jego strony, tylko dlatego, że ćpałam i piłam. Ale co miałam innego robić? Matka od małego wychowywała mnie na tancerkę. Chciała abym była taka jak ona, ale życie spłatało mi figla i teraz siedzę tu. W swoim małym mieszkaniu. Z mało płatną pracą i z uzależnieniem.
- Skąd ty to możesz wiedzieć co ja czuje? Nie chciałam abyś się mną zaopiekował. Sama bym dała sobie radę. Człowieku, go już nie ma. Nie zmartwychwstanie, nie będzie duchem. Nie będzie cię odwiedzał. Zrozum to. On razem z narkotykami to moja przeszłość. Chcę ułożyć sobie życie na nowo. Bez twoich pieniędzy i rad. Daj mi w końcu święty spokój – z bezsilności upadłam na podłogę zanosząc się głośno przy tym łzami. Byłam już 3 tydzień czysta. Ledwo to znosiłam, ale starałam się nie brać. Nie miałam już pieniędzy a nie chciałam popaść w długi. Można powiedzieć, że jestem również anorektyczką. Brak jedzenia spowodował moje częste utraty świadomości bądź omdlenia. Usłyszawszy dźwięk zamykanych drzwi podniosłam swoją głowę i wytarłam buzię o lekko zabrudzoną bluzkę. Wyszedł. Nareszcie. Powiedziałam po cichu do siebie i wstałam. Lekko zamroczona podreptałam do łazienki.
Rozebrawszy się do naga weszłam do wanny zalanej ciepłą wodą która pachniała różnorakimi orientalnymi olejkami.  Moje duże piersi leżały spokojnie pod wodą a na skórze pojawiła się gęsia skórka. Obojczyki razem z żebrami odznaczały się na tle mojego płaskiego brzucha. Nigdy nie lubiłam swoje ciała. Przecież jestem tylko niską szatynką z dużymi czekoladowymi oczami i długimi włosami. Jestem samokrytyczna, nienawidzę jak ktoś patrzy na mnie z pożądaniem gdy jest wcięty. Po prostu jestem inna. Izoluję się od świata gdy mam wszystkiego dosyć.  Nie będę taka jak moje znajome. Jestem i będę odmienna od społeczeństwa.

~♥♥♥~

Wytarłszy się ręcznikiem owinęłam go szczelnie wokół siebie. Rozczesałam swoje włosy po czym zostawiłam je aby same wyschły. Zmyłam rozmazany makijaż i poszłam do kuchni.
Zrobiwszy płatki usiadłam na blacie i skonsumowałam je. Po skończonym posiłku umyłam miseczkę podśpiewując sobie refren mojej ulubionej piosenki Comy – Los cebula i krokodyle łzy. Usłyszawszy dzwonek do drzwi zdziwiłam się, gdyż nikt mnie nigdy nie odwiedzał. Spojrzałam na swój strój i pomyślałam, ze nie zdążę się przebrać. Otworzę tak. Co mi szkodzi?
Po znalezieniu klucza od drzwi delikatnie przekręciłam zamek i wpuściłam osobnika do środka.
 - O cześć. Co chciałeś Harry ? – popatrzywszy w jego nieskazitelne oczy uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Kazano mi ciebie odwiedzić. Znaczy zamieszkam z tobą, jeśli chcesz tego czy nie. Nie masz nic do gadania. – chłopak uśmiechnął się drwiąco gdy zobaczył moje wielkie oczy patrzące na niego.
- Przecież to nieprzyzwoite aby były chłopak mieszkał z byłą dziewczyną. Kto ci kazał. – westchnąwszy ramionami spojrzałam się na niego bezdusznie – Antony. – chłopak jak nigdy nic wszedł do salonu i rozłożył się na kanapie. Nigdy nie sądziłam, ze mój opiekun zmusi go aby ze mną zamieszkał. To jest szczyt przesady. Rozumiem, byliśmy kiedyś ze sobą. Było nam dobrze ale to do niczego nie zobowiązuje. Na dodatek on ma dziewczynę. Ciekawe co ona o tym sądzi?
Usiadłam obok niego, włosy związałam w niedbałego warkocza po czym spojrzałam na niego moimi dużymi czekoladowymi oczami . – Harry powiedz mi jedno. Co na to twoja dziewczyna? Nie chcę mieć żadnych nieprzyjemności z jej strony. – chłopak prychnąwszy podniósł się na kanapie i usiadł naprzeciwko mnie. Delikatnie pogłaskał mnie po policzku i zaśmiał się gdy zobaczył iskierki przerażenia w moich oczach. – Ech Anabel. Po tobie nie miałem innej dziewczyny. Jedynie były jakieś na jedną noc. – westchnąwszy popatrzyłam na niego z znakiem zapytania na mojej buzi – Wiesz czemu? Nie mogłem się otrząsnąć po tym jak zerwałaś ze mną. Gdy dowiedziałem się, ze zaczęłaś brać jako pierwszy zadzwoniłem do Antoniego, aby załatwił ci miejsce w klinice. Również to ja nie pozwoliłem abyś poszła na pogrzeb sama wiesz kogo. Jak wysłałaś filmik do Akademii poprosiłem ojca aby również ciebie przyjęli jak i mnie. Chciałem się tobą opiekować. Zrozum to. Nadal mi na tobie zależy. Mieszkasz sama, pracujesz w marnej pracy, nie tańczysz, nie masz nikogo, daj sobie pomóc. Anabel. Posłuchaj mnie no – chłopak gdy zakończył swój monolog, zaskoczył się gdy przytuliłam się do niego mocno. Tak od bardzo dawna potrzebowałam kogoś kto mnie przytuli, pocałuje, pocieszy. – Dziękuję Ci. Możesz ze mną zamieszkać, tylko jest jeden problem. Mam jedną sypialnię. Nie mam pokoju dla ciebie. Możesz spać na kanapie lub ze mną – spytawszy się go, zagarnęłam swojego warkocza na lewe ramie – Mogę spać z tobą, jeśli nie będziesz miała nic przeciwko. – chłopak stanąwszy podszedł do swojej torby a ja wskazałam mu drzwi do garderoby.
Założywszy za dużą męską koszulę na guziki, krótkie spodenki z wyższym stanem i słodkie skarpetki w misie  podeszłam do Harrego który ponownie leżał na kanapie i oglądał jakiś durny film. Usiadłam na podłodze obok niego.
- Jak tam na zajęciach? – zabrałam mu pilota i przełączyłam na wiadomości. Przecież trzeba wiedzieć co się dzieje w tej obskurnej Ameryce.
- Hm, źle. Prowadzę 4 grupy, z czego dwie były twoje. Mam urwanie głowy i nawet szef się zastanawia czy do ciebie nie zadzwonić i ponownie poprosić cię o pracę. Mała, zgódź się no. Jesteś nam potrzebna, nawet ja nie wpoję im tych wiadomości które ty wiesz. Prooszę – gdy Harry zrobił oczy bezbronnego pieska zastanowiłam się czy nie podjąć ponownie ryzyka i zacząć ponownie pracować. Chłopak cały czas się na mnie patrzył z iskierkami nadziei, a ja po prostu przytuliłam się i powiedziałam po cichu – Dobrze, pójdę tam z tobą i ponownie się zatrudnię. Będę uczyła tych dzieciaków tego wspaniałego tańca jakim jest Hip-hop. Obiecuję- popatrzywszy głęboko w jego oczy pocałowałam delikatnie jego usta co chłopak odwzajemnił. – Kocham Cię wiesz? – popatrzył mi głęboko w oczy po czym się uśmiechnął słodko i objął mnie swoimi męskim ramieniem . – Ja Ciebie też – przytuliwszy się do niego usnęłam. Tak to będzie nowe, lepsze życie. Z nim. Z tańcem. Z lepszą pracą. Z miłością.


Na pewno zastanawiacie się o co mi chodziło hm? Po prostu chodzi o to, że przyjaciele zostawili Anabel gdy ona przyjechała do Nowego Yorku, jak to opisywałam w poprzednim rozdziale. Ten rozdział to krótki fragment zaczęcia nowego życia. Rozumiem, pogmatwałam, ale było warto ponieważ mam nadzieję, że mój pomysł rozwinie się na tyle, aby mogła jak najszybciej napisać nowy rozdział. Przepraszam, że tak późno ale po prostu nie miałam czasu i chęci do pisania. Wszystkie moje pomysły szły do kosza, nawet rozmowa z moją wspaniałą koleżanką która również pisze ( tak to ty Julka :3 ) nie pomogła mi.
Następny rozdział wyjdzie na prosto z sytuacją dziewczyny. Wyszły około 3 strony z czego jestem niezmiernie zadowolona.
Kiedy przyszły rozdział? Nie mam pojęcia. Wybaczcie :c.

* tekst ze strony oficjalnej Comy.